moralność…

18 Gru

Czy moralność może istnieć bez religii? Ja szczerzę wątpię, czy samo wykreowanie się moralność ludzkiej bez wiary w wyższą siłę byłoby możliwe. Przecież jakiekolwiek wierzenia w bożków, bogów, półbogów czy leśne skrzaty wpływały na kształtujący się system moralny. Religia od zawsze towarzyszy człowiekowi i obecnie jest tak silnie zakorzeniona, że nie ma możliwości aby się od niej uwolnić.

Rozpatrując ten problem tu na naszej polskiej ziemi (w końcu kolebka katolicyzmu ), zauważamy że przecież każdy ‘ateista’ jest pośrednio formowany przez normy religijne. Nawet jeśli pochodzi z rodzinny ateistycznej to prędzej czy później styka się z ‘dziećmi wierzącymi’. Dorastając przyjmuje część prezentowanych norm z różnych środowisk i to działa w dwie strony. Każdy prezentuje indywidualizm moralny, nawet w takiej zbiorowości jak katolicyzm. Przecież wydaje mi się niedorzecznością żeby zagorzały wyznawca Jezusa cechował się nietolerancją, każde niepowodzenie tłumaczyłby spiskiem, a co najgorsze popierał karę śmierci. Coś tu nie gra ?

Kurczę, albo przyjmujemy normy kościoła albo nie. Nie można być połkatolikiem. Statystki mówiące że w Polsce żyje około 90 % katolików, powinny być przedstawiane jako iż w Polsce żyje około 90 % półkatolików tzw. niepraktykujących. I to by się zgadzało (no dobra 80% ). Rozumiem, że świat idzie do przodu, mamy postęp, jakąś tam rewolucję seksualną, a kościół tego nie uwzględnia. Ale z jakiej racji ma zmieniać swoje poglądy w kwestii chociażby homoseksualizmu, in vitro, aborcji i chyba w najbardziej drażniącej, seksu przedmałżeńskiego i antykoncepcji. Zastanawiam się ile tych młodych uznających się za katolików nie współżyje, a jeśli nawet to przy użyciu tzw. kalendarzyka (w sumie patrząc na młode mamy to chyba faktycznie nie używają tej antykoncepcji).

Taaa … Ciekawa jestem tylko czy zmiana tych poglądów jakoś wpłynęłaby na postępowanie wiernych. Nie sądzę aby nagle wzrosła ilość homoseksualistów, zabiegów in vitro, aborcji, przedwczesnej inicjacji seksualnej itp. Wszystko pozostałoby bez zmian może u części pozostałyby wyrzuty sumienia, a i zapomniałam o najważniejszym – przy spowiedzi nie powtarzaliby w kółku tego samego grzechu.

Tak z tą moralnością różnie bywa… Może faktycznie zalegalizujmy wszystko. Bądźmy bardziej kolorowi, tylko żebyśmy później nie ‘rzygali tęczą’.

Komentarzy 8 to “moralność…”

  1. wazka06 19 grudnia, 2011 @ 11:36 am #

    Są wierzący niepraktykujący (tak na marginesie to oksymoron), ale są też ateiści, którzy ateistami chyba do końca nie są, bo nie widzą nic złego w obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, a z tego co wiem, są to katolickie święta.

  2. forpoczty 19 grudnia, 2011 @ 2:06 pm #

    czyli, że co jak ojciec ateisty umrze, to nie ma przychodzić na pogrzeb, żeby być trueateistą? pewne elementry religijne, stały się trwałym elementem naszej kultury i nie da sie ich tak po prostu zignorować w imię ateizmu.

  3. wazka06 19 grudnia, 2011 @ 4:54 pm #

    Pogrzeb to akurat wątpliwy przykład, bo może być katolicki, świecki itp. Chodzi mi o to, żeby katolików rozliczać z ich zachowań tak samo jak ateistów.Jak ateista nie we wszystkich kwestiach życia codziennego zachowuje się jak ateista to jest ok, a jak katolik zrobi coś źle, to jest nagonka.

  4. forpoczty 19 grudnia, 2011 @ 7:58 pm #

    ale niekażdy ateista, ze swojego ateizmu robi religię – przecież to jest zaprzeczenie idei odrzucenia religii. no dobrze tata x robi katolicki pogrzeb, x jest ateistą, co ma zrobić x?

    no, a przeskakując nawet na Twoje przyklady – ciekawe co by powiedzieli rodzice x jakby ten sie zbuntowal i powiedzial, ze on nie uznaje Bozego Narodzenia, nie chce prezentow, nie daje prezentow, nie spedza czasu z rodzina itd.

    no błagam, gdzieś podziały muszą miec swoją granicę ..

  5. humanizator 19 grudnia, 2011 @ 8:13 pm #

    Po pierwsze musimy sobie uświadomić, że ateiści najczęściej mają w swojej rodzinie jakąś część ludzi wierzących, zatem ”obchodzę” te święta w celu zintegrowania się z resztą bliskich. Jesteśmy świadomi, że w dzisiejszym świecie, gdzie praca pochłania większość naszego czasu ciężko znaleźć chwilę na spotkanie z bliski. A święta umożliwiają to i nie muszą oznaczać z ich strony gloryfikacji jakiś religijnych założeń owego święta . Rozpatrując jednak przykład rodziny ateistycznej, która nie ma żadnych powiązań z katolikami, to uważam, iż dziwne by było aby okres świąteczny nie wpływał na nich w żaden sposób. Począwszy od tego, że mają wolne jak każdy obywatel RP po fakt że są bombardowani przez media czy sklepy klimatem świątecznym. I chyba nie jest niczym złym jeśli tego 24 zasiądą razem do wspólnej kolacji, a później podzielą się prezentami. Ich zachowanie nie wiążę się ze świętowanie narodzin JCh, po prostu udziela im się atmosfera i się jakoś tam integrują (dostrzegam same plusy). Mój tekst właśnie o tym mówi, iż w naszej kulturze religia jest tak mocno zakorzeniona, że wpływa na każdego z nas i ciężko totalnie się od niej odizolować. Dla mnie fakt, że ateiści nie izolują się tylko starają mimo wszystko solidaryzować jest dobrym aspektem. Jestem również świadoma, że nie można niczego generalizować i zawsze znajdzie się jakiś pseudo-ateista, pseudo-katolik itp. Tylko gdy mówi się coś na temat katolików co niekoniecznie jest 100% prawdą, rusza z ich strony fala negacji, która powoduję odmienne skutki od zamierzonych. Temat jest podchwycony przez media i wyolbrzymiony. Niestety wydaje mi się, że cześć katolików nie ma żadnego dystansu do siebie do swojej wiary i otoczenia. Chcę podkreślić, że jestem zwykłym obserwatorem, który porusza pewne kwestie, ale oczywiści NIE GENERALIZUJĘ.
    Pozdrawiam !

  6. forpoczty 19 grudnia, 2011 @ 10:22 pm #

    no ok, ale są też ateiści, którzy wyśmiewają wierzących – po obu stronach możemy dopatrywać się fanatyzmu.

    co do pozostałych problemow poruszonych w artykule to:

    są pewne prawa natury, którym nie da się zaprzeczyć – nie trzeba być wierzącym, nie trzeba pochodzic z wierzacej rodziny, żeby widzieć coś złego w zabójstwie czy kradzieży.

    w Polsce jest 90% katolików i 60% fanów kary śmierci, można? można! 😉

    wszystkie problemy co do których kościół się ustosunkował bardzo dawno temu, rozumiem. ale do homoseksualistów mogliby wyjść na przeciw.

  7. wazka06 20 grudnia, 2011 @ 11:17 am #

    Jeśli Kościół w ogóle kiedyś wyjdzie do homoseksualistów czy innych problemów (np.in vitro) na przeciw to na pewno nie za szybko. Stanowiska Kościoła kreują ci „na górze” i to one są najczęściej przedstawiane jako te jedyne i ostateczne podczas kiedy są księża, wcale nie postawieni wysoko w tej całej hierarchi, w których przekonaniach widać zwykły ludzki rozsądek.

  8. humanizator 20 grudnia, 2011 @ 12:15 pm #

    dlatego nie generalizuje .. bo zawsze znajdą się wyjątki !

Dodaj odpowiedź do forpoczty Anuluj pisanie odpowiedzi